Wczoraj zostałam wysterylizowana. Nie powiem, żeby było miło. Rano nie dali mi jeść, potem lecznica, obce zapachy, zastrzyki. Moja mina mówiła sama za siebie, aż opiekunka się rozczuliła. taka byłam nieszczęśliwa. No ale rachu-ciachu i po strachu. Teraz jestem już zadowolona. Dostałam śniadanie. Porcje to takie mi mikre dają- mówią, że za gruba jestem. Co oni wiedzą o jedzeniu, nie znają się wcale a wcale. No ale choć trochę już brzuszek zapełniłam. Tylko kubrak i kołnierz nie ułatwiają mi życia. Ale z drugiej strony od rana leje deszcz, więc na dwór i tak się nie wybieram. Przyjmę pozycję horyzontalną i zapadnę w błogi sen na cały dzień. Potem przyjdzie Magda, to może chociaż kołnierz sobie sama założy. Czemu tylko ja mam się męczyć?