AKTUALNOŚCI

22.01.2020

PSIA GWIAZDA - KORABKOWE OPOWIEŚCI

Niepewność o los najbliższych to najgorsze, co może spotkać psa i człowieka. Łan rozmyślał o tym godzinami, leżąc na korabiewickiej łące. Czasu mu nie brakowało. Nigdzie się już nie spieszył. Kiedyś, gdy miał własny dom i swoich ludzi, czas dzielił na spacery i zabawy. Miłość do gospodarzy zajmowała mu wtedy wszystkie myśli… Nie, nie chciał już wspominać. Wszystko minęło. „To, że pies kocha swojego człowieka miłością bez granic, nie znaczy, że człowiek kocha go tak samo”, powtarzał sobie. Aż w to uwierzył. Raz odtrącony i skrzywdzony, postanowił zachować niezależność.

A teraz znowu musiał biec, żeby ratować życie. Ale tym razem nie dbał o siebie. Jego przyjaciółka Łąka była w niebezpieczeństwie. „Szybko! Szybciej! Łąko! Skręć w prawo, przeskocz wykrot, widzisz gęsty zagajnik?! Uciekaj!”, krzyczał aż do utraty tchu. Przebierał przy tym nogami, drżał na całym ciele, rzucał się na posłaniu, brał niewidzialne przeszkody, aż uderzył łbem o kępę traw i poczuł przeszywający ból w uszach. Zbudził się pełen przerażenia.

Usłyszał zduszony, urywany oddech.

– Łąko, jesteś tu? – Zapanował nad drżeniem ciała, gotowy zerwać się z radosnym szczekaniem i przywitać kochaną towarzyszkę psich wędrówek.

– Jesteś tu??? – odpowiedziało mu echo. A może to któryś z pasących się obok koni bezmyślnie powtórzył pytanie.

Nie ma jej, mojej Łąki… Ból, który zakradł się do psiego serca był równie wielki jak ten, który przewiercał uszy i pulsował pod czaszką. Łąki nie było obok. Nie grzała go swoim ciałem. Słyszał własny oddech, nic więcej. Spojrzał w górę. Chciał wierzyć, że Łąka jest tam, wysoko, na nocnym niebie, wolna jak ptaki. Może wygrzewa się na obłokach. Może zmieniła się w światło. Może biega po Księżycu. Może spija mleko z Mlecznej Drogi albo serfuje na ogonach komet…

Czy wszystko potoczyłoby się inaczej, gdyby nie wybrali się na kolejną wędrówkę? Gdyby zaufali ludziom ze schroniska? Łan wciąż wracał do dnia, gdy ogarnięty pragnieniem włóczęgi wymknął się z korabiewickiej łąki. Wiedział, że ani on, ani Łąka nie byliby szczęśliwi, gdyby nie posłuchali głosu, który wołał na nich gdzieś z brzucha ziemi i z bezkresu świata. Pragnienie wolności było silniejsze od głodu i chłodu. Napędzała ich wiara, że w szaleńczym pędzie pokonają niewidzialną granicę i znajdą się w świecie, w którym wszystkie stworzenia darzą się miłością i szacunkiem. Porzucili więc budę, którą zostawili im ludzie na łące, znaleźli dziurę w ogrodzeniu i popędzili szukać innego świata.

„Wolność”, śpiewał im wiatr, „wolność”, szeleściły liście, „wolność”, szumiała woda w strumieniach, „wolność”, nuciły krople deszczu. Nawet kałuże i śmietniki pachniały wolnością i niezależnością. Nocą Łan i Łąka zwijali się w kłębek i, ukryci między korzeniami starych wierzb, ogrzewali się wzajemnie.

Łan kochał Łąkę za to, że nigdy nie pytała go o przeżycia z przeszłości. Sama też nie mówiła mu, czego doświadczyła. Najważniejsze było to, co działo się tu i teraz. Byli razem, niezależni od nikogo. Przytuleni do siebie leżeli pod chłodnym nocnym niebem. Czasem marzyli o własnym domu i własnym człowieku do kochania, ale z tych marzeń nie zwierzali się sobie. Szczególnie Łan bał się takich myśli. Przychodziły same i kłuły psie serce. Patrzył w niebo, aby je odpędzić. Odnajdywał tam najjaśniejszą z gwiazd zwaną Psią Gwiazdą, w którą starożytni bogowie zamienili psa Syriusza. Czasem zazdrościł Syriuszowi… Przytulał się wtedy mocniej do śpiącej Łąki i strzegł jej snu zanurzony w szmerach i zapachach nocy.

Aż któregoś dnia zbudził go niespodziewany hałas. Właśnie spali na skraju lasu. Nigdy dotąd las nie wydawał takich odgłosów. To były strzały. Chore uszy Łana przeszył przejmujący ból. Był tak silny, że pies przestał logicznie myśleć. Na chwilę zapomniał o Łące. Otępiały z bólu, nie powstrzymał jej. Wyrwana ze snu Łąka, przerażona, rzuciła się do lasu. To był zły wybór. Należało biec przez pole kukurydzy i uciekać dalej, byle dalej od lasu.

– Zawróć! – krzyknął Łan.

Huk wystrzałów zagłuszył krzyk. Łan pobiegł za Łąką. – Szybko! Szybciej! Łąko! Skręć w prawo, przeskocz wykrot, widzisz gęsty zagajnik?! Uciekaj!

Rejestrował każdy ruch przyjaciółki. Łąka z trudem pokonała zapadlisko, wpadła między drzewa i znikła mu z oczu. Potknął się, przekoziołkował aż na dno wykrotu, między zalegające tam gałęzie. Widział brzuchy psów gończych, skakały ponad nim na drugą stronę. Nie zauważyły go. Słyszał strzały. Płacz i skowyt przerażonych zwierząt.

– Uciekaj, Łąko! – powtarzał jak modlitwę.

Głosy oddalały się i cichły. Wreszcie zgasły jak ogień w wypalonym ognisku. Nagła cisza zwaliła się na las niczym deszcz z napęczniałej chmury. Łanowi wydawało się, że pod jej ciężarem łamią się korony drzew i pękają grube pnie. Wygrzebał się z gałęzi. Był sam. Nie, wtedy jeszcze towarzyszyła mu nadzieja. „Łąka zaraz wróci, odnajdzie się”, mówił sobie. „Potargana, zdyszana, może poraniona, ale szczęśliwa, że i tym razem nie dała się złapać”.

Szukał jej wiele dni, aż – ogłupiały z bólu, który rozrywał mu serce – musiał sobie powiedzieć, że nie znajdzie do niej drogi. Nie pomógł doskonały węch. Przywoływał ją głosem tęsknoty. Psy znają ten trop jak nikt inny. Też się zawiódł.

Co się z nią stało? Zabłądziła, uciekając na oślep? Wpadła gdzieś w czeluść? Została złapana przez ludzi? Wciąż ucieka gnana lękiem, który nie pozwala jej się zatrzymać? Czy może świeci wraz z Psią Gwiazdą na nocnym niebie?

Pozostała niepewność. Niepewność o los najbliższych, to najgorsze, co może spotkać psa i człowieka.

Chory i zdruzgotany Łan niczego już nie pragnął. Wolność bez Łąki straciła sens. Wrócił tam, gdzie był jeszcze zapach kochanej przyjaciółki. Na korabiewicką łąkę. Widział ludzi ze schroniska, którzy patrzyli na niego z oddali. W ich oczach była troska. Ale Łan niczego od nich nie oczekiwał. Niech mu dadzą spokój. Niech tylko pozwolą leżeć tu, gdzie bawił się z Łąką, gdzie oboje śnili o lepszym świecie. Niech mu pozwolą zmienić się w gwiazdę, która nic nie czuje. Nie kocha, nie tęskni, więc nie da się jej zranić. Niech mu dadzą zasnąć.

Małgorzata Strękowska-Zaremba


Jeśli spodobało Ci się to opowiadanie, możesz wpłacić datek na rzecz schroniska w Korabiewicach https://korabkoweopowiesci.pl/korabkowe-opowiesci/malgorzata-strekowska-zaremba-psia-gwiazda/